niedziela, 16 grudnia 2012

dzisiaj....dzisiaj byłem przy cesarce...
jedym slowem okropnie...

Pigmejka miała skierowanie na cesarke dziecka 15 listopada....jednak nie zglosiła się i po miesiącu dziecko umarło...jednak żeby ratować Mame (aby nie umarła) trzeba było zrobić cesarke. Jako że chciałem być obecny przy cesarce to poszełem choć dziecko było nie żywe...
Cesarka oropna sprawa, przez to pewno że mama zawaliła tą ciąże i straciła przez to dziecko.
To co widziałem to było oropne i było mi naprawde słabo...
kobieta straciła mnustwo krwi juz przy rozcięciu brzucha, pękł jej płód czy coś tam w środku. Zwykle lekarz wyjmuje dziecko w jakieś 3 minuty z brzucha a tutaj trało to 12minut bo zaplątało się w jelita i strasznie się meczyli ale udało się no ale tak jak pisałem wyżej, dziecko było już martwe, tak bardzo szkoda tego niewinnego dzieciaka dziecka...

Jestem pełen podziwu dla lekarzy i dla pielegniarek i pielegniarzy..Ja nie moglem na to patrzeć, było mi slabo, już na początku chciałem wyjść ale wytrzymałem choć nieukrywam byłem bliski odpadniecia...z czasem było troszkę lepeiej ale i tak jestem pełen podziwu dla nich.
Jak wrociłem do domu to siedziałem i chyba z 10 minut odychałem bardzo głeboko...
Nie jestem stworzony do takich rzeczy...

Zdjęcia żadnego nie mam z kilku powodów:
po 1 i najważniejsze zdjęcie przy martwej cesarce to nie jest jakiś cud narodzin....nie chciałem i nie robiłem żadnego zdjęcia
po 2 jest to blog wiec zdjęcia takie chyba tu nie trafią...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz